Budżetowy poker i wewnątrzpartyjne gry sił: Próbka dla Republikanów

Niedawne negocjacje dotyczące budżetu USA podkreślają wyzwania, przed jakimi stanie Donald Trump w nadchodzącej kadencji. Choć uważany jest za najpotężniejszego Republikanina tego pokolenia, nawet on nie jest odporny na wpływ konfrontacyjnych członków partii. Chaos, który panował w ostatnich dniach Kongresu na Capitol Hill, ukazuje złożoną rzeczywistość, która może oczekiwać przyszłego prezydenta. Kluczowym tematem w Waszyngtonie było uchwalenie prostego budżetu, który zapewniłby finansowanie rządu do 2025 roku i odroczył większe debaty do czasu zaprzysiężenia nowego Kongresu i prezydenta. Ostatecznie osiągnięto porozumienie, które ledwo uniknęło zawieszenia działalności rządu. To jednak ujawniło niepewność wewnątrz Republikanów, przywołując złe wspomnienia z wcześniejszych negocjacji. Przewodniczący Izby Reprezentantów, Mike Johnson, stanął przed wyzwaniem znalezienia rozwiązania, które poparliby także Demokraci. Wstępny projekt budżetu, zawierający wiele dodatkowych propozycji ustaw jak pomoc w kataklizmach i ograniczenia inwestycji w Chinach, spotkał się z silnym oporem. Proponowany pakiet podwyżek wynagrodzeń dla członków Kongresu wywołał publiczne protesty, napędzane przez dezinformację rozprzestrzenianą przez Elona Muska. Ostatecznie udało się dojść do kompromisu, aby nie obniżać limitu zadłużenia. To zapewniło finansowanie do połowy marca. Ta sytuacja ujawnia pęknięcia wewnątrz Republikanów. Kontrola nad Kongresem może okazać się kruchym sojuszem, wzmacnianym bardziej przez opór wobec Demokratów niż wspólne ambicje polityczne. Może to mieć dalekosiężne konsekwencje, zwłaszcza że Trump planuje przedłużyć obniżki podatków wprowadzone w 2017 roku. W obliczu nadchodzącego zaprzysiężenia Kongresu, pojawia się pytanie, jakie priorytety będą realizować Republikanie. Wezwania wewnętrzne mogą być decydujące dla skuteczności wdrożenia agendy Trumpa. Pozostaje niejasne, kto będzie przewodził partii, gdyż Mike Johnson objął stanowisko dopiero po burzliwym procesie, a jego poprzednik Kevin McCarthy nie zdołał wesprzeć prac rządu. Sam Trump może być skłonny do zaostrzenia wewnętrznych sprzeczności partii poprzez umowy z Demokratami. Jeśli wybierze tę drogę, czeka go burzliwa kadencja, podczas której może się zastanawiać, dlaczego w ogóle chciał wrócić do Białego Domu.