Szlaki żeglugowe na celowniku: milicja Huti grozi rozszerzeniem swoich ataków

Na światowych morzach pojawia się nowe zagrożenie: milicja Huti, znana ze swojej islamistycznej orientacji i wsparcia ze strony Iranu, zapowiedziała w znaczącym przemówieniu telewizyjnym przez swojego lidera Abdel-Malika al-Huthiego rozszerzenie swoich ambicji w zakresie morskich ataków. Według własnych słów, ich zainteresowanie może teraz wyjść poza Morze Czerwone na statki na Oceanie Indyjskim oraz na szlaku dookoła kontynentu afrykańskiego. Ta ewolucja następuje po fazie zwiększonych ataków na statki handlowe przemierzające Zatokę Adeńską i Morze Czerwone wzdłuż wybrzeża Jemenu, aby korzystać z najkrótszego połączenia między Azją a Europą. W reakcji na to, niektóre duże linie żeglugowe już wybrały znacznie dłuższą i droższą objazdową trasę przez Przylądek Dobrej Nadziei, co wymaga przepłynięcia przez Ocean Indyjski. Ogłoszone zagrożenie może potencjalnie mieć daleko idące konsekwencje dla globalnego handlu. Choć obecnie wątpliwe jest, czy milicja Huti posiada logistyczną moc do znacznego zakłócenia tak rozległych szlaków handlowych, to jednak już teraz przyznali się do ataków na takie cele jak południowoizraelskie miasto Eilat, oddalone o około 1700 kilometrów od Jemenu. Według własnych deklaracji, ataki milicji Huti są wyrazem solidarności z Hamasem na terenie Strefy Gazy, i mają na celu statki z domniemanymi powiązaniami z Izraelem, Stanami Zjednoczonymi lub Wielką Brytanią. Od listopada ubiegłego roku, według danych podanych przez al-Huthiego, zaatakowano już 73 statki. Międzynarodowa społeczność nie pozostaje bezczynna w obliczu tych zagrożeń. Kilka zachodnich państw, w tym także UE, podjęło środki mające na celu ochronę żeglugi handlowej na Morzu Czerwonym. Niemcy uczestniczą w tych operacjach przy pomocy fregaty 'Hessen'. Dodatkowo, naloty przeprowadzone przez USA i Wielką Brytanię, przy wsparciu innych sojuszników, miały na celu osłabienie zdolności operacyjnych Huti – aczkolwiek jak dotąd bez decydującego przełomu.